Postanowiliśmy się z nim zmierzyć.
Przez Serbię
przejeżdżaliśmy już wielokrotnie, jadąc do Grecji. Przed kilkoma laty mieliśmy
"przygodę" polegającą na włamaniu się w nocy do kampera i kradzieży
dokumentów. Przygoda zakończyła się szczęśliwie bo złodzieje wyrzucili
skradzione rzeczy w trawę i udało się je odnaleźć.
Nie mniej
jednak przy następnych przejazdach staraliśmy się nie nocować w Serbi i
traktowaliśmy ją jako kraj tranzytowy.
Kilkudniowy
pobyt w tym roku, w drodze do Czarnogóry, Albani i
Grecji zmienił diametralnie nasz pogląd
na bezpieczeństwo i atrakcyjność tego kraju.
Nasza
przygoda, opisywana powyżej mogła się zdarzyć w zasadzie w każdym kraju europejskim. Należy pamiętać, że kradnie nie Serb, Albańczyk, Polak, czy Niemiec tylko kradnie złodziej.
Nie przenośmy więc negatywnych wrażeń na całą populację bo jest to krzywdzące.
Nie wiem dlaczego ale
odnosiłem takie wrażenie jakby mieszkańcy tych miejscowości czuli się
odpowiedzialni za przyjezdnych.
Nasze
wnioski:
Jeżeli podróżujemy przez Serbię tranzytem autostradą
to, albo tak zaplanujmy trasę aby nie
zatrzymywać się na noc na parkingach przy autostradzie, albo nocujmy na kempingach.
Po zjechaniu
z autostrady i wjeździe w "głąb" kraju znika wrażenie
niebezpieczeństwa.
Serbia jest również krajem atrakcyjnym do zwiedzania.
Miłośnicy sztuki cerkiewnej znajdą tu liczne Monastery, które są zabytkami klasy światowej.
Są również warte zwiedzania groty i jaskinie, atrakcyjne widokowo góry i przyjaźnie nastawieni ludzie.
W niektórych rejonach można się spotkać z rodzajem nacjonalizmu, który jest chyba pokłosiem niedawnej jeszcze wojny. Lepiej w takich sytuacjach nie wdawać się w dyskusje, bo łatwo można rozdrapać czyjeś rany.
Wkrótce trochę zdjęć z Serbi.